piątek, 15 lipca 2011

Słowo wstępne


O sobie… cóż tak naprawdę nie mogę powiedzieć nic szczególnego ;) ot jestem zwykłym, szarym człowiekiem, który właśnie zastanawia się jak ubrać w słowa swoją historię tak żeby wydała się bardziej interesująca J Jestem czasem uśmiechnięta, czasem smutna, czasem zła, czasem z fochem na twarzy ;) mam wielu znajomych i mało czasu na wszystko. Nie wyróżniam się w tłumie bo takie życia jak ja może prowadzić każdy z Was, każdy może przecież zostać Erasmusem, trzeba tylko skorzystać z okazji która się pojawia J
Co mnie skłoniło do wyjazdu.. cóż chyba chęć odmiany, potrzeba zrobienia czegoś innego niż zwykle, poznania nowych ludzi, przeżycia przygody, spontaniczności, wolności, dużo tego... Erasmus to takie odkrywanie siebie na nowo i w moim przypadku było ono bardzo pomocne -> śmiem twierdzić ze wróciłam jako nowa ulepszona wersja samej siebieJ
Pierwsza przygoda… zaczęła się na IV roku studiów, ruszyłam na pół roku do Grecji. Byłam trochę zmęczona życiem, działo się sporo, było mnóstwo ludzi wokoło, a jednak ciągle mi czegoś brakowało do szczęście. Takie niespełnienie, prześladujące nieustannie i nie pozwalające w pełni cieszyć się z tego co się ma J Wyjazd okazał się najlepszym z możliwych rozwiązań!!! Nie mówię że było łatwo, bo nie było.. Grecja, kraj gdzie wszyscy strajkują i gdzie chociaż wszystko jest ok i tak jest zawsze coś nie tak. Trzeba się do tego po prostu przyzwyczaić i zaakceptować J Przy całym swoim nieokrzesaniu Grecy są strasznie pogodni i tak sympatyczni że każdy strajk można im wybaczyć J
Zamieszanie i kompletna dezorganizacja, tak to pierwsze co przychodzi mi do głowy, kiedy myślę o moim przyjeździe, ale cóż uśmiecham się kiedy to wspominam. Było cudnie!!! Wyjazdy, pogoda, ludzie, różnorodność, wolność, konieczność sprawdzenia siebie, wszystko co było mi do szczęścia potrzebne. Kiedy raz się spróbuje, nałogiem staje się chęć podróżowania i potrzeba odkrywania nowego. Mówiąc „nowe” nie mam na myśli tylko krajów ale ludzi, ich kulturę, po prostu konieczność odmiany. W zasadzie brzmi to jak jakiś wywód szalonego podróżnika, którym nie jestem. Lubię to, ale powroty lubię bardziej. Mam zawsze mały żal że to co było fajne się skończyło, ale następny wyjazd przychodzi mi do głowy dopiero kiedy już nacieszę się „domowym ogniskiem” i obudzi się we mnie stara potrzeba… zmian :D
Grecja to pierwsza i jak najbardziej udana próba wyjazdu na dłużej, ale to przecież dopiero początek.
Erasmus nie tylko łączy ludzi, ale pozwala też inaczej potrzeć na odległości. Dystans  z kraju do kraju nagle nie wydaje się nie do pokonania, więc pewnie nie zaskoczy nikogo że w domu wytrzymałam dwa tygodnie i wyjechała za chwilę do Bułgarii spotkać się z przyjaciółmi z wymiany J Wypad krótki, bo czas przecież kiedyś wrócić do rzeczywistości… ale była to chyba najlepsza z możliwych metoda uniknięcia poerasmusowej depresji. Tak, tak ciężko wraca się do standardów życia kiedy przed chwilą żyło się w zupełnie innym jego wymiarze J
Czas szybko mija i nim się obejrzałam pojawiła kolejna opcja wyjazdu… a wszystko dzięki IAESTE :D Polecam wszystkim, szukasz praktyki w dowolnym zakątku świata… to organizacja która Ci pomoże!!! Zarejestrowałam się oczywiście i już nie umiałam sobie odmówić dwóch miesięcy w Szkocji J
Było zimno, padało a w Polsce upał i opalenizna na skórze wszystkich znajomych, ale nie oddałabym żadnego z tych deszczowych dni!!! Każdy weekend wypełniony spotkaniami, wyjazdami w studenckiej cenie a wszystko pod hasłem FUN, FUN, FUN J Mam do siebie trochę żalu że nie wykorzystałam tego pobytu maksymalnie, nie udało mi się podłączyć do wszystkich planowanych wypadów L cóż trzeba było jeszcze skończyć pisanie magisterki żeby po powrocie móc się obronić… Moja historia studiowania jest dość zawiła, bo nadal przecież studiuję… ale to już temat na inny wątek J Myślę że robiłam wszystko co można było na uczelni i dla uczelni zrobić, głowienie oczywiście w kwestii wymiany studenckiej :D
Moja rada: Korzystaj z każdej okazji bo nie wiesz czy jeszcze kiedyś się pojawi…
Oczywiście Szkocja to kolejny dobry wybór… jak zwykle ciężki początek ale efekt końcowy… żal że tak szybko się skończyło. Na szczęście zawarte znajomości pozostają i tym razem to ja miałam odwiedziny znajomych!!! :D Jak zawsze było bardzo intensywnie, jak zawsze było SUPER !
Tak naprawdę bardzo chciałabym opisać wszystkie swoje wrażenia, cały entuzjazm, ale… za dużo tego i marny ze mnie poeta… ponadto tego wszystkiego nie da się opisać żadnymi słowami, to trzeba przeżyć samemu… i oczywiście ja najbardziej każdemu polecam J
Aktualnie… jak na Erasmusa z zamiłowania przystało jestem na praktyce J znalezionej przez moje ulubione IAESTE. Gdzie tym razem -> Bienvenidos a Barcelona !!! więcej o moim aktualnym pobycie w przypadku Barcelony… 

2 komentarze: