poniedziałek, 24 października 2011

Nowy epizod

Sama nie pamiętam, bez zaglądania na ostatni wpis, kiedy ostatni raz opowiadałam o wydarzeniach w Barcelonie… Jedna, później druga przeprowadzka, wielkie zmiany, wielkie nadzieje, wielkie porządki, wielkie zmęczenie i wiele jeszcze tego… a poza tym brak internetu! Cóż chyba już nic nie musze dopowiadać ;) Jak to się dzieje że wszystko się tak zmienia, więc odpowiedź jest banalna to po prostu kontynuacja telenoweli, o której wspominałam w poprzednich wpisach… wydaje mi się że całe to zamieszanie mamy już za sobą i że wreszcie z uśmiechem na twarzy i świadomością pełnej swobody będziemy się cieszyć ze swojego nowego pokoju w starym mieszkaniu, ale po jego pełnej metamorfozieJ Po tygodniu sprzątania wreszcie mieszkanie ( no może z wyjątkiem salonu) przypomina przytulne mieszkanko, gdzie ani śladu broni biologicznej, sosu sojowego i wosku ze świeczek, etc…
Nie chce wchodzić w szczegóły wydarzeń z ubiegłego tygodnia, bo sama chyba chce o nich zapomnieć! Powroty do domu, który nadal był w stanie dezorganizacji po przeprowadzce i totalnej dezynfekcji po wieloletniej lokatorce, można opisać to tylko jednym słowem-> MASAKRA!
No cóż na szczęście czas płynie szybko, porządki też szły pełną parą więc czuje się już szczęśliwa i spokojna siedząc tu gdzie siedzę i tworzę nowy pozytywny post J
Oczywiście w przerwie między użyciem Cilit Bang i SOSY (silnie żrący chiński środek na wszystko) miałam też bardziej przyjemne chwile jak np. środowe wyjście z IAESTE, spotkanie na plotki czy weekend w nastroju ogólnohiszpańśkiego zjazdu IAESTE J Należało się nam coś po tych wariacjach ze ścierką w roli głównej J
Zmieniając temat... wkrótce, bo już za 3 dni lecę do Portugalii po raz kolejny i już nie mogę się doczekać!!! Lecę do Adama (najlepszy przyjaciel ze studiów) i lecę w bardzo dobrym towarzystwie, więc nie może mi się nie podobać ;) Mam tylko nadzieję że uda mi się wykurować do pt bo na razie walczę z jakimś fatalnym wirusem L do pt mało i dużo czasu, ale na pewno wydobrzeję ;)
Tymczasem w Barcelonie pada… zrobiło się zimno i skończyło się lato, nowa pora roku, wszystko się zmieniło, ale tylko pogoda zmieniła się na gorszą, cała reszta jest DOBRA J

Pozdrawiam, Saludos
Ania (dla wtajemniczonych Drops, Tosia, lub też Tereska ;) ) 

niedziela, 2 października 2011

Zmiany, zmiany...

Hej, hej :)
Mówiąc o zmianach mam na myśli że właśnie  mnie czekają, a w zasadzie to wszytko już się zaczęły... i już nic nie da się powstrzymać :) Cieszę się bo chociaż wszytko jest takie szalone i takie zakręcone i ciężko w tym znaleźć jakąś logikę to ostatecznie sprowadza się do jednego szczęśliwego zakończenia. Prawdę mówiąc moje życie nigdy nie było zwykłe i spokojne, no może w dzieciństwie, ale musiałabym zapytać rodziców ;) wiec czemu się dziwić! Nie mam niestety czasu żeby wnikać w szczegóły historii która przewraca cały mój świat do góry nogami, w skrócie mam chwilowo nowe mieszkanie i w nowym składzie rozpoczynam pewnym sensie nowy etap w życiu... praca pozostaje bez zmian, dojazd chyba trochę lepszy :) jest tylko jeden haczyk...-> brak internetu... mam nadzieję że nie przeszkodzi mi to szalenie w pisaniu raz na tydzień-dwa sprawozdania ;) ale ostrzegam lojalnie że przechodzę na status "disconnected" :(
Pozdrawiam wszystkich cierpliwych i wytrwałych czytelników!!

Saludos
Ania